Lekarz pilnie potrzebny!



 
Był piątkowy wieczór.


Połowa marca.


Starszak od tygodnia był chory. Zapalenie oskrzeli. Antybiotyk. Ale właśnie rano na kontroli okazało się, że osłuchowo jest już czysty. Odetchnęliśmy z ulgą.


Ale radość nie trwała długo.


Był piątkowy wieczór.


Połowa marca.


Za oknem szaruga.


I właśnie wtedy usłyszałam jak nasz dwumiesięczny maluch zakaszlał. Najpierw raz i niegroźnie. Po półgodzinie kolejny raz. I kolejny jeszcze szybciej. Pojawił się katar. We wczesnych godzinach nocnych kaszlał już dość intensywnie i aż mu rzęziło w klatce piersiowej.


Nie jestem z tych panikujących, ale wiedziałam, że nie jest dobrze. Zwłaszcza, że zaczął się weekend i przychodnia zamknięta. Na Izbę Przyjęć w szpitalu też nie chciałam go zabierać. Kaszel się nasilał.


Zaczęłam intensywnie przeszukiwać Internet. Szukałam lekarza, który przyjedzie rano do nas do domu. I Gdy już traciłam nadzieję, przypomniało mi się, że szwagierka korzysta z usług lekarza, który przyjeżdża na wizyty domowe. Przez chwilę przeszukiwałam zakamarki mojej pamięci aby przypomnieć sobie jego nazwisko ale w końcu mi się udało.


W sobotę rano zadzwoniłam pod numer telefonu podany na stronie internetowej. Pan doktor odebrał od razu. Miał już umówione wizyty u wielu pacjentów, ale znalazł dla nas czas jeszcze przed południem.


O ustalonej godzinie w drzwiach naszego mieszkania stanął ON.


I spotkało mnie pierwsze zaskoczenie.


Spodziewałam się starszego pana z siwymi włosami i brodą, a tu stoi młody mężczyzna (na oko trzydziestoletni) i przedstawia się, że jest lekarzem rodzinnym. Muszę się przyznać, że pomyślałam sobie iż tak młody lekarz po prostu nie da rady. Ma małe doświadczenie. No po prostu "na dzień dobry" nastawiłam się sceptycznie co do tej wizyty.


I tu spotkało mnie kolejne zaskoczenie.


Miłe zaskoczenie.


Okazał się lekarzem z powołaniem. Przeprowadził dokładny wywiad na temat dziecka, jego stanu zdrowia, dotychczas przebytych chorób. Ma też świetne podejście do dzieci. Nasz trzylatek, który gdy usłyszał dzwonek do drzwi schował się pod stół, wyszedł do pana doktora podał rękę, zajrzał do torby lekarskiej. W nagrodę, że był grzeczny podczas badania młodszego brata dostał naklejkę. Był z tego faktu bardzo zadowolony.


Lekarz zbadał naszego malucha. Nie było dobrze, ale też nie najgorzej. Byliśmy o krok od zapalenia oskrzeli, ale była jeszcze szansa jego uniknięcia. Dostaliśmy receptę na leki do inhalacji, bardzo dokładną instrukcję: co i jak dawkować, jak długo, na jakie objawy zwrócić uwagę.


Pan doktor chętnie odpowiadał na moje pytania. Wszystko dokładnie wyjaśnił.



Szczerze mówiąc pierwszy raz się spotkałam z tak uważnym lekarzem. 


Pierwszy raz spotkałam się z tak dokładnie przeprowadzonym wywiadem o pacjencie.


Pierwszy raz czułam, że lekarza naprawdę interesuje dziecko i jego stan zdrowia.





Wiem, że wiele z Was trafia na nieprzyjemnych, niekompetentnych lekarzy z przypadku. Myślę, że gdy się ma małe dzieci warto jest mieć zaufanego lekarza "na telefon" w razie awaryjnej sytuacji.


Jeśli mieszkacie w Toruniu lub w okolicy Torunia to ja polecam dr Macieja Deczyńskiego






Spodobał Ci się ten post? 
Będzie mi miło gdy zostawisz komentarz 
lub 
polubisz bloga na Facebooku   





Komentarze

  1. Choroby są najgorsze. Mam trzylatkę i też przechodziła zapalenie oskrzeli. Leżałyśmy tydzień w szpitalu i później tydzień w domu. O wizycie domowej nawet nie pomyślałam, chociaż jak byłam mała to mama czasami wzywała do mnie lekarza. Następnym razem na pewno właśnie tak zrobię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nas ta wizyta domowa uratowała przed szpitalem.. wszystko dzięki szybkiej reakcji i natychmiastowym zastosowaniu leków. Szczerze polecam mieć zaufanego lekarza na telefon.

      Usuń

Prześlij komentarz